Mała refleksja + historia w 40 kadrach ze ślubu Ani i Adama
Ponieważ pracuję ostatnio nad aktualizacją swojego portfolio (już wkrótce nowe zdjęcia na stronie www) przeglądając materiały wykonane w 2010 r zastanawiam się, czy moje zdjęcia opowiadają historię. Tak, to właśnie historia opowiedziana zdjęciami jest moim zdaniem największą wartością którą mogę przekazać parze młodej jako efekt swojej pracy.
Zapewne nie jeden fotograf czytający powyższe zdanie zauważy, że para młoda, a w szczególności panna młoda, która najczęściej podejmuje decyzję o wyborze fotografa - statystycznie :) - ma inne zdanie i przede wszystkim zwraca uwagę na glamurowość zdjęć (piękny makijaż, filmowy uśmiech, ładne otoczenie...), a historia pozostaje nieco z boku.
Opowieść ślubna jak nie trudno zauważyć składa się z trzech aktów, które są zwieńczeniem wielomiesięcznych przygotowań podczas których para młoda, rodzice, świadomi jak ważnym dniem jest dzień ślubu, podejmują szereg decyzji, których słuszność potwierdza się bądź też nie w ciągu kilkunastu godzin ślub.
Akt pierwszy czyli przygotowania, a więc klasyczne zamieszanie przy uciekających szybko minutach - ...wizażystka, fryzjer, dekoracja samochodu, ubieranie panny i pana młodego - składa się z szeregu czynności wprowadzających w klimat dnia. To właśnie w ciągu tych kilku godzin przed ślubem zazwyczaj najwięcej się dzieje, to tutaj możemy obserwować wiele skrajnych emocji: zdenerwowanie uciekającym czasem, troskę czy oby wszystko zostało zapięte na tzw. ostatni guzik, nadzieję panny młodej stającej przed lustrem ze wzrokiem pytającym czy na pewno wyglądam olśniewająco, wzruszenie podczas błogosławieństwa, łzy w oczach rodziców, chwile wahania czy oby to na pewno Ten czy oby na pewno Ta :)
Akt drugi czyli ceremonia ślubu, a więc kulminacja, jedna godzina w której przyjmowane są zobowiązania na całe życie. Moment w którym zmienia się właściwie wszystko, niezależnie od wiary, przekonań. Coś się kończy i coś zaczyna.
Ta krótka chwila dzieje się na oczach rodziny znajomych, często również ludzi obcych. Jak tą chwile pokazać na zdjęciach, jak pokazać ładunek emocjonalny który wyczuwa się w powietrzu :) Na czym się skupić, z jakiej perspektywy pokazać to coś aby było autentycznie, nie banalnie i żeby całość miała logiczną całość i była kolejnym , pasującym aktem do całej historii?
Akt trzeci czyli wesele, a więc eksplozja napięcia, rozładowanie skumulowanych emocji, radość, zabawa, przeplatana jeszcze odrobiną stresu przy pierwszym tańcu, chwilą wzruszeń podczas podziękowań osobom najbliższym i zwieńczona symbolicznym słodkim tortem, którego podobno każdy gość powinien spróbować. Jaka jest rola fotografa ??? ...być tam gdzie coś się dzieje, gdzie tańczą ręce, nogi, są wznoszone toasty, roześmiani ludzie i znowu łapać "prawdziwe obrazy" , często spoconych, wykrzywionych, rozemocjonowanych ludzi, którzy pozbywają się oficjalnych masek, dla których przekrzywiony krawat, rozdarta sukienka, klapnięta fryzura nie jest problemem, a liczy się wspólna zabawa i świętowanie :)
Na czym w takich momentach właściwie powinien się skupić fotograf ? Przecież tyle się dzieje. ...W takich chwilach pomimo opanowania również jemu udziela się się atmosfera , czuje się obserwatorem tworzącej się historii , reporterem relacjonującym wydarzenia, okraszone emocjami i na tym przekazie stara się skupić. Stara się pokazać głównych bohaterów i relacje które są pomiędzy nimi, ich rodzinami , zanurzając to w zastanym otoczeniu, tak aby historia mogła zyskać na autentyczności, tak aby historia była prawdziwa również za 10 , 20 ...50 lat... .
Jak do tego ma się glamurowość? Fotografowanie tylko tego właściwego profilu :) , tylko wówczas gdy na czole nie ma zmarszczek, tylko takich momentów w których nie widać zapłakanych rodziców czytających z kartki słowa błogosławieństwa, tylko z takiej perspektywy aby nie było widać połamanego płotu, ..brudnego samochodu, ...rusztowań w kościele.... ?
Jak z historii można odrzucić otoczenie, które jest autentyczne, jak usuwać "nie pasujące" postacie, anonimowych świadków tego dnia. Jak opowiadać historię bez historii, skupiając się wyłącznie na właściwych profilach, gładkiej skórze, odrealnionej kolorystyce, ...wyłącznie "gładkich technicznie obrazkach" tworzących zlepek bez ładu i składu ? :)
Jeżeli to opakowanie ma przesłaniać istotę opowieści, jej autentyczność, a selekcja zdjęć być zorientowana na "gładkie obrazki" ...to ja nie pasuje do tego obrazka fotografa :)
Tak, wiem para młoda chce i ma do tego prawo, aby wyglądać pięknie. Jak to osiągnąć ? Ano ;) poprzez zachowanie dystansu do opakowań, a skupieniu się na tym co jest w środku... odczuciach, uczuciach , wzruszeniach , smutkach, radościach, nadziei ...i pokazaniem tego światu , a wówczas jest więcej niż prawdopodobne , że fotograf pokaże pięknych ludzi, piękny dzień , prawdziwą historię...:)
P.S.
Właściwie tekst miał być krótszy, miał też być trochę o czymś innym, a w zasadzie to miały być przede wszystkim zdjęcia :)
No cóż wyszło jak wyszło , może niektórzy uśmiechną się pod nosem z politowaniem, inni o ile znajdą odrobinę czasu na refleksję dostrzegą ziarno prawdy ale przede wszystkim mam nadzieję że wszyscy odnajdą historię i emocje w poniższych kadrach. Tym razem krótko bo historia nie może być nudna , czyli 40 kadrów z reportażu który miałem przyjemność wykonywać podczas ślubu Ani i Adama, których serdecznie pozdrawiam :)
2 komentarze:
O znajoma para,nietuzinkowi ludzie,ale widziałem ich zdjęcia plenerowe są lepsze.
Marcinie Drogi. Przeczytałem Twój tekst - fakt, ucieczka od wszechobecnej glamurowatości to kierunek jak najbardziej słuszny. Tylko... Jeżeli w zdjęciach chciałeś pokazać HISTORIĘ to niestety. Pokazałeś CHRONOLOGIĘ. Historia musi jeszcze zawierać pewną dramaturgię. Tu moim zdaniem jej zabrakło. Jest poprawnie reportersko, ale z emocjami jak dla mnie - niewystarczająco.
pozd®ówka
Prześlij komentarz